Time
13.09.2030
(Harriet P.O.V)
-Lou! Robisz mi siarę!!!-powiedziałam, próbując uwolnić się z uścisku Louis'a.
-Nie. Może ten twój Austinuś to zauważy i poczuje się zazdrosny.-powiedział Louis, puszczając mnie ze swoich objęć, na co ja uderzyłam go łokciem w brzuch.-Nienawidzę cię.
-Też cię kocham, braciszku.-pocałowałam brata w czoło.
-Patologia w tej rodzinie!-powiedział ktoś, obejmując mnie ramieniem.
-Connie!-powiedziałam.
Brunet uśmiechnął się do mnie. Mój Best Friend Forever, Connor Tomlison. I kto mówi, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje? No kto?
-Ja tu umieram!-powiedział mój brat.
-Znów cię Harriet biła?-powiedziała Lily (big sis Conniego), całując mojego brata w policzek.
-Tak.-powiedział Louis.
-Wcale, że nie! Prawda, Connor?
-Patologiczna rodzina!-powiedział Connor.
I miej wsparcie przyjaciela.
-No wiesz co? Leigha lepiej kłamie od ciebie.
-Co ja?-nagle znikąd pojawia się Leigha.
Leigha jest moją BFF'ką.
-Nic, nic,nic.-powiedziałam.
(Connor P.O.V)
-Ja nie chciałem jej nic zrobić!-powiedziałem.
-Mało wiarygodne twe wymówki, panie Connor.-powiedziała pani Downey.
-Ale to prawda!
-Do dyrektora! I to już!
No super. Odwróciłem się plecami do pani Downey, wyciągłem z kieszeni opakowanie papierosów, wyciągłem jednego i zapaliłem.
(Emily P.O.V)
-Jak ręka?-powiedział Connor.
Czekaliśmy przed gabinetem dyrektora, aż mój tato i tato Connor'a, wyjdą z gabinetu dyrektora.
-Nadal boli.-powiedziałam.
-Na prawdę przepraszam to było niechcący.
-Nie musisz mnie przepraszać, nie zauważyłeś mnie, a ja ciebie. To jest nasza obojga wina.
-Tylko, że ja nie jestem poszkodowany, tylko ty.
-Ta-a.
____________________________________________________________
Rozdział namber łan już jest!!!
-Nie. Może ten twój Austinuś to zauważy i poczuje się zazdrosny.-powiedział Louis, puszczając mnie ze swoich objęć, na co ja uderzyłam go łokciem w brzuch.-Nienawidzę cię.
-Też cię kocham, braciszku.-pocałowałam brata w czoło.
-Patologia w tej rodzinie!-powiedział ktoś, obejmując mnie ramieniem.
-Connie!-powiedziałam.
Brunet uśmiechnął się do mnie. Mój Best Friend Forever, Connor Tomlison. I kto mówi, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje? No kto?
-Ja tu umieram!-powiedział mój brat.
-Znów cię Harriet biła?-powiedziała Lily (big sis Conniego), całując mojego brata w policzek.
-Tak.-powiedział Louis.
-Wcale, że nie! Prawda, Connor?
-Patologiczna rodzina!-powiedział Connor.
I miej wsparcie przyjaciela.
-No wiesz co? Leigha lepiej kłamie od ciebie.
-Co ja?-nagle znikąd pojawia się Leigha.
Leigha jest moją BFF'ką.
-Nic, nic,nic.-powiedziałam.
(Connor P.O.V)
-Ja nie chciałem jej nic zrobić!-powiedziałem.
-Mało wiarygodne twe wymówki, panie Connor.-powiedziała pani Downey.
-Ale to prawda!
-Do dyrektora! I to już!
No super. Odwróciłem się plecami do pani Downey, wyciągłem z kieszeni opakowanie papierosów, wyciągłem jednego i zapaliłem.
(Emily P.O.V)
-Jak ręka?-powiedział Connor.
Czekaliśmy przed gabinetem dyrektora, aż mój tato i tato Connor'a, wyjdą z gabinetu dyrektora.
-Nadal boli.-powiedziałam.
-Na prawdę przepraszam to było niechcący.
-Nie musisz mnie przepraszać, nie zauważyłeś mnie, a ja ciebie. To jest nasza obojga wina.
-Tylko, że ja nie jestem poszkodowany, tylko ty.
-Ta-a.
____________________________________________________________
Rozdział namber łan już jest!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz