sobota, 10 stycznia 2015

Fireproof #1

Time
13.09.2030

(Harriet P.O.V)
-Lou! Robisz mi siarę!!!-powiedziałam, próbując uwolnić się z uścisku Louis'a.
-Nie. Może ten twój Austinuś to zauważy i poczuje się zazdrosny.-powiedział Louis, puszczając mnie ze swoich objęć, na co ja uderzyłam go łokciem w brzuch.-Nienawidzę cię.
-Też cię kocham, braciszku.-pocałowałam brata w czoło.
-Patologia w tej rodzinie!-powiedział ktoś, obejmując mnie ramieniem.
-Connie!-powiedziałam.
Brunet uśmiechnął się do mnie. Mój Best Friend Forever, Connor Tomlison. I kto mówi, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje? No kto?
-Ja tu umieram!-powiedział mój brat.
-Znów cię Harriet biła?-powiedziała Lily (big sis Conniego), całując mojego brata w policzek.
-Tak.-powiedział Louis.
-Wcale, że nie! Prawda, Connor?
-Patologiczna rodzina!-powiedział Connor.
I miej wsparcie przyjaciela.
-No wiesz co? Leigha lepiej kłamie od ciebie.
-Co ja?-nagle znikąd pojawia się Leigha.
Leigha jest moją BFF'ką.
-Nic, nic,nic.-powiedziałam.


(Connor P.O.V)
-Ja nie chciałem jej nic zrobić!-powiedziałem.
-Mało wiarygodne twe wymówki, panie Connor.-powiedziała pani Downey.
-Ale to prawda!
-Do dyrektora! I to już!
No super. Odwróciłem się plecami do pani Downey, wyciągłem z kieszeni opakowanie papierosów, wyciągłem jednego i zapaliłem.

(Emily P.O.V)
-Jak ręka?-powiedział Connor.
Czekaliśmy przed gabinetem dyrektora, aż mój tato i tato Connor'a, wyjdą z gabinetu dyrektora.
-Nadal boli.-powiedziałam.
-Na prawdę przepraszam to było niechcący.
-Nie musisz mnie przepraszać, nie zauważyłeś mnie, a ja ciebie. To jest nasza obojga wina.
-Tylko, że ja nie jestem poszkodowany, tylko ty.
-Ta-a.



____________________________________________________________
Rozdział namber łan już jest!!!



sobota, 29 listopada 2014

N-O-V-I-C-E

Utworzyłam nowego bloga, na którym będą wpisywane informacje o rozdziałach. 
Oto linik:
Mam nadzieje, że pomoże on i wam i mnie.
Do następnego postu!!!

wtorek, 11 listopada 2014

Fireproof #0 1/5

Styles Family
13.09.2030

(Louis P.O.V)

-Louis, wstawaj!-usłyszałem głos mojej matki.
-5 minut, mamo.-powiedziałem przez sen.
-Za pięć minut to masz być w szkole!
-Pięć minutek i wstaje.
Poczułem zimno na całym mym ciele. Sięgnąłem ręką po kołdre, nigdzie jej nie było. Otworzyłem oczy i wstałem do pozycji siedzącej. Zobaczyłem moją rodzicielka, która trzymała moją kołdrę z Spider-Man'a.
-Mamo!-powiedziałem, rzuczając poduszką w mamę.-Przestań się tak szczerzyć! Mamo!
-Mogłbyś się ubierać kiedy idziesz spać.
-Mamo!-powiedziałem, ubierając spodnie.
-No przestań się wnerwiać. Przyszłam cię tylko obudzić.-rodzicielka pocałowała mnie w policzek.
-Mamo.-wytarłem dłonią prawy policzek.
-Przecież żadnych twoich kolegów tu mnie ma. Więc nie robię ci siary.
-Tak, tak, tak.-powiedziałem, wchodząc do łazienki.
Gdy już się umyłem, wróciłem do mojego pokoju i ubrałem jakąś pierwszą lepszą koszulkę, spakowałem się do szkoły i następnie zeszedłem na dół. W jadalni już siedziało moje rodzeństwo i mój ojciec.
-Dzień dobry, Louis.-powiedziała Darcy, gdy weszedłem do jadalni.
 Usiadłem obok mojej siostry Harriet. Każdy przy stole był czymś zajęty. Darcy (moja starsza siostra), jadła tosta. Była bardzo ładną dziewczyną, pewnie chłopcy w szkole sztuki biją się o nią. Harriet (moja sis bliźniaczka), jadła płatki śniadaniowe i czytała ,,Romeo i Julia''. Jak Darcy była bardzo ładna, jej tylko marzy się aktorstwo. Emily (moja malutka siostrzyczka), jadła kanapkę z sałatą, z serem i z szynką, czytając ,,Wybacz mi, Leonardzie''. Była bardzoooo ładna jak wszystkie moje trzy siostry (czyli Darcy, Harriet i ona). Edward (mój młodszy brat), jadł kanapkę z Nutellą, czytając jakiś tam swój komiks. Różnimy się od siebie i to bardzo. A na sam koniec, mój tatulek Harry Styles (kiedyś grał najsławiejszym boysbandzie świata, a teraz ma swoją własną wytwórnie muzyczną), pił kawę i czytał gazetę. Nie wiem czemu, ale wszyscy uważali (a zwłaszcza babcia i wujek Louis), że jestem bardzo podobny to taty. Nigdy nie zauważyłem podobieństwa, pomiędzy nim, a mną.

Nagle tata odłożył gazetę i spojrzał ma mnie.
-Kolejne kazanie?-powiedziałem, smarując kromkę chleba masłem.
-Skąd wiesz co chce powiedzieć?-powiedział mój tato.
-Po prostu wiem. Bo skoro Darcy już wyrosła z kazań, to czas uwziąć się na mnie.
Usłyszałem jak Harriet się śmieje.
-A ja czemu nie mam kazań?-powiedziała Harriet.
-Bo ci nie są potrzebne.-powiedziałem.
-No bo tatuś, chcę żebyś wyrósł na Styles'a, a nie Peace.

I mniej wsparcie od siostry.
-Ej, Peace też fajnie jest być.-powiedziała moja rodzicielka, siadając obok taty.
Moja mama, Susan Peace Styles (ma swoją kawiarnie), jest najpiękniejszą kobietą jaką w życiu widziałem (nie licząc moich sióstr).





__________________________________________________
Taki mały wstęp do opowiadania.